Yoga bez „Om”?
Joga to system filozoficzny zakładający, że kluczem do szeroko rozumianego szczęścia jest psychiczno – fizyczny balans. Ów balans jesteśmy w stanie uzyskać poprzez trening ciała, czyli praktykę asan, i ducha – medytację i inne aktywności budzące umysł. W kulturze zachodu pod pojęciem „yoga” zwykło się rozumieć przede wszystkim ten fizyczny wymiar. Ponieważ poszczególne asany wymagają elastyczności ciała i tym samym świetnie je rozciągają, często zajęcia jogi mylone są ze stretchingiem. Oczywiście, jednym z efektów praktyki będzie wzrost mobilności, ale nie on powinien być głównym założeniem.
Joga znajduje swoją genezę w kulturze hinduskiej, i z elementami tejże kultury trafiła do cywilizacji zachodu. Ludzie zachodu chcą mieć wszystko. Często też mają na to wszystko swoją=lepszą koncepcję. Jakby na to nie patrzeć, i jakby tego nie krytykować, w wielkim stopniu te właśnie czynniki są machiną rozwoju, i dzięki nim mamy kosmos wszelakich wariacji wszystkiego – również samej Jogi.
Siłą rzeczy – narażeni na falę sceptycyzmu, ale jednocześnie chcący zmonetyzować zgromadzoną podczas dalekich podróży wiedzę – niektórzy „importerzy Jogi” musieli przygotować się na wiecznie głodny nowości i nastawiony na kult ciała rynek zachodni. Jak już wspomniałam, praktyka asan jest również drogą do utrzymania ciała w zdrowiu i wspaniałej kondycji. Dlatego właśnie tak wiele osób jest zainteresowanych fizycznym jej wymiarem.
Dzięki ludzkiej kreatywności, możemy bez trudu znaleźć zajęcia Jogi nie tylko okrojone o elementy tzw. „kultu”, ale nawet prowadzone w formie fitnessu, czy urozmaicone elementami np. tańca. A że ludzka fantazja nie zna granic, jestem przekonana, że będzie podobnych udziwnień pojawiało się coraz to więcej. Są to na pewno bardzo interesujące przedsięwzięcia, warto jednak pamiętać, że z jogi mają w sobie tylko – i to z resztą błędnie użytą – nazwę. I to punkt, gdzie warto wrócić do genezy, czyli tego czym Joga jest sama w sobie. Z definicji ma być systemem filozoficznym, określoną drogą prowadzącą do balansu ducha i ciała, wynoszącą nasz intelekt na wyżyny. Teraz odpowiedzmy sobie na pytanie: czego tak naprawdę szukamy? Czy traktujemy Jogę jako sposób na życie, czy sposób na spalenie kalorii? Czy przechodzenie z trójkąta do psa w rytm dub stepu stymuluje nasz intelekt?
Czy istnieje Joga bez duchowego backgroundu? Czy można uprawiać ją nie odśpiewując mantr i nie składając rąk w namaste? – oczywiście!
Odśpiewywanie mantr, czy składanie rąk w centrum klatki piersiowej to rytuały zakorzenione w tradycji hinduistycznej tak głęboko, jak w „w imię ojca, i syna, i ducha świętego” w tradycji katolickiej. Myślę, że tu kluczem okazuje się zrozumienie i tolerancja. I tak, jak będąc agnostykami, nie odmawiamy uczestniczenia w ceremonii ślubu kościelnego, tak i tu możemy uszanować czyjeś przywiązania i w milczeniu przeczekać ten moment. Sama praktykuję w zgodzie z najstarszymi tradycjami. Nie raz byłam świadkiem sytuacji, w których powitalna mantra była urozmaicana śmiechem. To zrozumiałe, że – szczególnie na początku jogicznej drogi – śpiewanie mantr może zdawać się dziwne i wiązać z dyskomfortem. Ale bez obaw! Nigdy nie spotkałam się z tym, by w jakiejkolwiek zachodniej szkole zmuszano do śpiewów, czy innych rytuałów – więc zawsze możemy sobie albo pomilczeć, albo wyjść 🙂
Po co „Om”? – Poza tym, że tradycja śpiewania mantr ma swoje uzasadnienie kulturowe, niewątpliwie pełni rolę czynnika uspokajającego i skupiającego umysł na praktyce, której zamierzamy się oddać. Dedykowanie wewnętrznej energii pozytywnej intencji pozwala nabrać łagodności i ukierunkować myśli w dobrą stronę. I nic nie stoi na przeszkodzie by robić to w milczeniu. W świecie pędu i pośpiechu, ludzie potrzebują wyciszającego kontrastu – dlatego decydują się na Jogę. I dlatego też doczekała się ona łatki leku na całe zło i neutralizatora stresu.
Ale co jeśli Joga, w żadnej ze swych gałęzi, Cie nie pociąga? Na zajęcia chodzisz, bo wydaje ci się to słuszne z logicznego punktu widzenia, ale zamiast uspokajać, tylko cie niecierpliwi? – otóż jest to znak, że czas znaleźć nowego nauczyciela 😉 A jeśli nawet to nie zmienia twojego odbioru, zachód wymyślił szereg różnych opcji, spośród których każdy znajdzie coś dla siebie. Do palenia kalorii w nieszczególnie dynamiczny sposób polecałabym pilates. Rozciąganiu mięśni i ścięgien również są poświęcone oddzielne, tylko na to ukierunkowane zajęcia.
Czy istnieje Joga bez „Om”? – Istnieje. Praktyka nieokraszona efektami dźwiękowymi wcale nie musi być mniej owocna 😉 Czy Joga jest dla mnie? Tak długo, jak ma być dla ciebie receptą na ujarzmienie emocji, drogą do balansu i wzrostu twojej osoby – również poza matą – tak długo możesz mieć pewność, że Joga jest dla ciebie!